Dobra niania i opiekunka dla dziecka

Wiele młodych matek ma często problem ze znalezieniem odpowiedniej opieki dla swojego dziecka, dlatego też na własnym przykładzie postanowiłam wam opisać jak to było w moim przypadku.

fot. Y. Aka (SXC)

Masę czasu i trudu wymagało od nas wyszukanie dobrej opiekunki. Począwszy od decyzji – że faktycznie będziemy zmuszeni takiej kobiety poszukać, aż do mojego smutku związanego z pozostawianiem mojej kochanej córeczki z kimś obcym zajęło wiele tygodni. Miałam nadzieję, że może jakoś uda się nam poradzić w dwójkę, z pomocą rodziny. Wydawało mi się, że przekonam szefa, że mogę większą część pracy wykonywać w domu, i że mąż też będzie mógł wychodzić później do pracy… Ale zaraz, szybko okazało się, że jednak – jeśli chcę utrzymać moją pracę, i jeśli mamy sobie finansowo dobrze radzić (a już się przyzwyczaiłam do jakiegoś standardu) – musimy poszukać pomocy.

Opcja ze żłobkiem odpadła od razu, bo jednak chcę, żeby dziecko zostało w domu, który zna, i żeby przez cały czas ktoś, kogo z kolei ja znam, się zajmował nim i tylko nim. Projekt pod szumnym tytułem „szukanie niani” okazał się być wyczerpujący pod bardzo wieloma względami. Ze strony logistycznej miałam wrażenie, że przeprowadzam złożony proces rekrutacyjny, na nadzwyczaj wymagające i trudne stanowisko.

Od emocjonalnej strony byłam wykończona nerwowo – bo jak tu mieć pewność, czy pani, która ewentualnie ma zostać z naszym maleństwem mówi prawdę? I czy za miłą aparycją nie chowa się jakaś nieodpowiedzialna osoba, czy wręcz lekomanka lub wariatka? Pierwsze spotkania rzeczywiście mnie rozczarowały, mimo tego, że przychodziły nianie z referencjami – albo wprost od znajomych, albo z renomowanych portali www.

Zawsze pojawiały się rzeczy, które wywoływały moje wątpliwości czy wręcz lęki. A to brak doświadczenia, a to mocny zapach, właściwie powinnam powiedzieć wprost: smród, papierosów, a to mimochodem rzucona uwaga o poważnych przypadłościach zdrowotnych czy chorobach. Nie chciałam zrezygnować ze swoich oczekiwań, ale też mieliśmy faktyczny problem, bo zostało już mało czasu do końca mojego urlopu. I wtedy pojawiła się ona. Zrównoważona, delikatna, z wieloletnim doświadczeniem, polecona przez bardzo bliskich i ulubionych znajomych. Byliśmy oboje naprawdę zachwyceni, zalała nas fala wdzięczności do losu przypominająca trochę uczucia, jakie nas ogarniają, kiedy jesteśmy przekonani, że właśnie spotkaliśmy naszą drugą połowę, której tak długo poszukiwaliśmy.

Po kilku tygodniach zmagań odnalezienie dobrej niani wydawało mi się już naprawdę niemal równie wielkim sukcesem, co znalezienie dobrego kandydata na męża. Nasza droga córeczka od razu zareagowała pozytywnie na nową panią, właściwie ciocię, a mnie spadł wielki kamień z serca. Aż do czasu…Początek był naprawdę sielankowy. „Nasza” niania miała wszystkie zalety, których szukaliśmy i wiele takich, które nam nawet wcześniej nie przyszły do głowy. Wiedziała, jak się używa zegarka, była zawsze uśmiechnięta, zadbana, życzliwa, cierpliwa, ale nie sztywna. W naszych odczuciu była idealna. Miała dwójkę odchowanych własnych dzieci i wiele odchowanych „podopiecznych”. Wzbudzała nasze zaufanie i dawała poczucie bezpieczeństwa. Teraz wiem, że taka idealna niania istnieje, trzeba tylko poszukać.

Źródła informacji:

Szczegółowe informacje o naszych perypetiach z poszukiwaniem „idealnej niani” opisałam na swoim blogu dla matek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz też:

Działy

Tagi

Popularne

Serwis używa plików cookie, korzystanie z serwisu oznacza zgodę na korzystanie z plików cookie - Polityka Cookies i Prywatności