Są takie piosenki, które – stając się manifestem pokolenia – okazują się niezwykle ważne w całej historii danego społeczeństwa. Są inne, które wyróżniając się na tle dotychczasowej twórczości konkretnego zespołu, wyznaczają pewną cezurę w historii jego twórczości. Bardzo często jednak pewne kawałki uznajemy za kultowe z innego, prostego powodu – zmieniają wiele w karierze muzyka, który wyrasta na prekursora pewnego nurtu czy zjawiska. Tak właśnie stało się z utworem, o którym chcemy powiedzieć nieco więcej w tym artykule. Czy mówi Ci coś nazwisko Carl Cox?
Elektroniczne początki – lata 80.
Carl Cox urodził się na Barbadosie, ale całe życie spędził na Wyspach Brytyjskich. U schyłku lat 70. ubiegłego wieku, mając 15 lat, zaczął dorabiać jako DJ na imprezach i… bardzo go to wciągnęło. Traf chciał, że te początki z DJ-ką zbiegły się w czasie z narodzinami nowego gatunku muzycznego – muzyki elektronicznej. Gdy młody Carl Cox grywał w brytyjskich klubach i eksperymentował z syntetycznymi dźwiękami, za oceanem grupa DJ’ów z Detroit dała podwaliny gatunkowi, który odegra wielką rolę w życiu Brytyjczyka – techno.
Z brytyjskich klubów do serc fanów techno
Przez całą dekadę Carl Cox intensywnie grywa w najsłynniejszych brytyjskich klubach. Rozkręca imprezy w legendarnym The Eclipse w Coventry, w Shelley’s Laserdome w Longton czy w obleganym przez fanów techno londyńskim Heaven. Na początku lat 90. przychodzi mu jednak do głowy nowa myśl – a gdyby tak zacząć tworzyć własną muzykę?
Tak docieramy właśnie do kawałka, o który chodzi nam w tym tekście. W 1991 r. Carl Cox nawiązuje współpracę ze studiem nagraniowym Paula Oakenfolda, Perfecto, i wypuszcza swój pierwszy singiel – „I Want You (Forever)”. Kawałek odnosi ogromny sukces komercyjny, a Carl Cox staje się międzynarodową gwiazdą. Od tamtej pory nic już nie będzie takie samo…
I Want You Forever – klasyk techno
Utwór z 1991 r. jest tak ważny, gdyż de facto zapoczątkował nowe zjawisko w muzyce elektronicznej, dotąd grywanej przede wszystkim w klubach i miksowanej bardzo spontanicznie. Kawałek ten sprawił, że Carl Cox stał się jednym z pierwszych tzw. „DJ’ów celebrytów” – gwiazdą porównywalną z gwiazdami popu czy rocka. Zaczął pojawiać się na międzynarodowych imprezach i festiwalach, zasłynął też jako muzyk, który dwukrotnie zagrał na powitanie roku 2000 – najpierw w Sydney, a później, po przekroczeniu linii zmiany daty, na Hawajach.
„I Want You (Forever)” wszedł też do swoistego kanonu techno – ze świecą szukać fana tego gatunku, który nie kojarzy tego kawałka. W sierpniu 2017 r. odświeżył go i zremiksował Josh Butler. Warto zapoznać się zarówno z oryginałem, jak i z tym remiksem, który przypadł do gustu samemu Coxowi.